30 grudnia 2013

Rozdział 25: Decyzja



Harry wpadł do gabinetu profesora Brown’a i uśmiechnął się niepewnie, widząc nauczyciela.
- Jak weekend z rodzinką?
Spytał mężczyzna. Potter westchnął cicho i opadł na sofę, obok kumpla. Czasem czuł się nieswojo w jego towarzystwie, ze względu na obecny status, ale szybko wyzbywał się skrępowania.
- Męczący. Chris się nie skarżył?
Zeus spojrzał na Patrica spod przymrużonych powiek. Nie był od niego dużo młodszy. Brown miał dopiero dwadzieścia pięć lat i potrafił nieźle nabroić. Nie można było mu odmówić rozwagi i odpowiedzialności, ale zabawić się lubił. Chyba dlatego Harry i Draco od razu znaleźli z nim wspólny język.
- Marudził, że nie zabrałeś go ze sobą. Dlaczego zdecydowałeś się pojawić w Ville sam?
Mężczyzna spojrzał na młodszego kolegę, który, o zgrozo, był jego uczniem.
- Chodziło o sprawę z zaręczynami. Ten cały wywiad. Pamiętasz? Mówiłem ci o tym.
- Mam wrażenie, że niewiele osób o tym wiedziało.
- Tak. Draco, Chris, ty i Snape. Nietoperz by mnie nie wypuścił, gdybym mu nie powiedział.
- Co powiedziałeś Dropsowi?
- Nic. Tym zajęła się Aria.
Harry westchnął. Wstał i zaczął chodzić po pomieszczeniu, czym niezmiernie zirytował towarzysza po krótkiej chwili. A trzeba wam wiedzieć, że Patric był raczej cierpliwym osobnikiem.
- Coś cię trapi.
Stwierdził nauczyciel Obrony.
- Cóż za spostrzegawczość, profesorku.
Prychnął Potter. Zatrzymał się i spojrzał na starszego od siebie.
- Ojciec oskarżył mnie o głupotę.
- Nareszcie zauważył, że jego synek nie jest idealny.
- Och. On to wie od dawna. Trudno nie zauważyć wad.
- Jesteś zbyt krytyczny. O co chodzi?
- Czy myślisz, że powinienem jeszcze raz spróbować… z Ronem i Hermioną?
- A co ja mam do tego?
- Patric!
- Naprawdę jesteś idiotą. Co powiedział ci James?
- „To twoi przyjaciele. Jak ty byś zareagował, gdyby Ron mógł stać kolejnym Czarnym Panem?”
- Poczułeś się zdradzony.
- A jak myślisz?
- Harry. Przyjaźniłeś się z nimi od pierwszej klasy. Często cię zawodzili, ale jednak byli przy tobie. Teraz też próbują naprawić błędy. Nawet ja to widzę, a ich nie znam.
- Co masz na myśli?
- Powinieneś chociaż z nimi porozmawiać.
- Tak. Chyba masz rację.
- Wolałeś posłuchać mnie niż własnego ojca?
- Tata powiedział mi to wszystko zaraz po zażyciu antykacusia. Po długiej nocy z całą bandą Huncwotów. Potrzebowałem świeżego umysłu.
- Porozmawiaj jeszcze z Draco. On zna cię lepiej niż ja.
- Tak, dzięki. Chodźmy na śniadanie.

Weszli do Wielkiej Sali rozmawiając cicho, gdy Chris podszedł do Harry’ego i wymierzył mu prawego sierpowego. Uczniowie zaciekawieni odwrócili się w stronę zdarzenia, ignorując swoje wcześniejsze zajęcia. Zdawało się, że od ciosu starszy Potter został powalony na podłogę. Szybko jednak to przypuszczenie zostało rozwiane przez cichy śmiech wybrańca, który wbrew pozorom nie leżał na podłodze, a unosił się kilka centymetrów nad nią, wpatrując w kuzyna.
- Coraz lepiej paniczu. Jeszcze trochę i nie uda mi się zrobić uniku.
Powiedział rozbawiony. Zauważając, że młody szykuje się do kopnięcia go, szybko przeleciał między jego nogami i stanął na ziemi, obejmując go od tyłu.
- No kuzynie, co się tak wpieniasz?
- Miałeś mnie ze sobą zabrać!
- Nudziło ci się?
- Bez ciebie to nie to samo.. i chciałem zobaczyć Łap..acza… jak się ma mój szczeniaczek?
Zeus zauważył, że chłopak prawie ich wydał, ale wzruszył ramionami i wypuścił jedenastolatka z objęć. Obaj zbyt dobrze znali konsekwencje, jaki wiązały się ze zdradą tajemnic, a on nie miał zamiaru zostać zrzędą i mu tego wypominać.
- Całkiem nieźle, nadal mnie nie lubi. Następnym razem ty go karmisz.
- Więc zabierzesz mnie ze sobą?
- Śmiesz w to wątpić?
Obaj wyszczerzyli się i nadal stali na środku przejścia, czując na sobie spojrzenia innych.
- Jesteś tyranem, wiesz?
Odezwał się Harry.
- Dlaczego?
- Bo przez ciebie zamiast jeść, patrzę na te twoje włosy i zdaję sobie sprawę, jak okropnie wyglądam.
Odskoczył i śmiejąc się, usiadł przy stole Gryfonów. Wszystkich zdziwiło, że zaczął jeść w pobliżu Złotej Trójcy.

Draco obserwował przyjaciela z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Widząc, gdzie usiadł, skrzywił się mimowolnie.
~ Mimo wszystko, to dobry pomysł.
Przesłał „bratu” w myślach. Potter lekko się wzdrygnął, czując w sobie obecność Aresa. Uśmiechnął się pod nosem.
~Mimo wszystko?
~Zdradzili cię. Wątpię, żebyś szybko im wybaczył.
~Nie dziwię im się.
~Ja też nie, ale jednak bolało?
~Oczywiście. Ale wybaczyłem im. Gorzej będzie zapomnieć.
~Masz moje błogosławieństwo
Zakpił w myślach blondyn, co spowodowało, że Zeus z trudem powstrzymał śmiech. Jedynym plusem było to, że Chris siedział obok niego i nikt nie mógł podejrzewać go o telepatię. W końcu na ich poziomie była niewyczuwalna, ale z Dumbledore’m nigdy nic nie wiadomo.
~Dzięki ci, ojcze.
~Proszę synu.
Draco uśmiechnął się i kiwnął głową, widząc spojrzenie wybrańca.
~Idiota

Harry dotarł pod klasę transmutacji. Wywrócił oczami widząc spojrzenia przyjaciół.
- Wszystko w porządku?
Spytała Angel podchodząc do bruneta i dyskretnie robiąc mu badanie.
- Wszystko okej. Też tęskniłem.
Powiedział z rozbawieniem i przyciągnął do siebie kuzynkę. Podniósł ją, obejmując ciało niższej dziewczyny i zaśmiał się słysząc jej marudzenie.
- Jak żebra?
- Luniek się tym zajął. Nie przejmuj się mną, przeżyłem to już nie raz.
Wyszczerzył się. Postawił Viperę i  podszedł do kadetów witając się z każdym z osobna.
- Draco, Starsi chcą powołać Skrzydlatych.
- Kiedy?
- Dadzą nam znać.
Blondyn kiwnął głową i westchnął teatralnie na widok min przyjaciół.

Skończyli właśnie zajęcia. Kadeci wyszli z Sali do zaklęć i stanęli na baczność, gdy jakby wyrośli z ziemi, stanęli przed nimi Ron, Ginny i Hermiona.
- Hej Harry.
Powiedziała najmłodsza Weasley i podeszła do bruneta by złożyć na jego policzku krótki pocałunek.
- Witaj Ginewro.
- Nie znoszę jak mnie tak nazywasz.
- A ja wprost uwielbiam twoje imię.
Chłopak uśmiechnął się czarująco. Objął piątoklasistkę.
- Wydaje mi się, że musimy porozmawiać.
Powiedział w stronę dawnych członków Złotej Trójcy. Nie zauważył zazdrości i złości w oczach Alexis.

_________
Tłumaczyć się nie będę bo weny brak, wszystko jest zamglone a ja chcę tylko spać. Nawet świąteczne żarcie mi nie pomogło ech. 
Do miłego! Postaram się wstawiać rozdziały częściej.

4 komentarze:

  1. Wchodzę na Twego bloga, gdy byłam na telefonie i niemal od razu wyszłam, bo nic nowego nie zauważyłam.
    Ej, ej...
    Wchodzę na Twego bloga raz jeszcze i mrugam kilka razy, przecieram oczy i kręcę głową.
    Jest nowy rozdział!!!
    Mam ochotę skakać z radości, nie mogłam się już doczekać!
    Biorę się za czytanie i nie mogę ukryć podekscytowania.
    Rozdział jest wspaniały!
    Piszesz wspaniale, i mam nadzieję, że rozdziały będą się pojawiały częściej.
    Pozdrawiam i weny życzę <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem meggga straszna prawda? Już tyle razy przymierzałam się aby skomentować ten rozdział ale jakoś nie miałam weny :) Rozdział jak zawsze świetny i zabawny :)
    Błędów nie zauważyłam. A tak przy okazji szukasz jeszcze bety? Bo mogłabym przyjąć tę pracę :D

    Insanis (Astra)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego masz tak mało komentarzów ? Nie rozumiem. Przecież ty jesteś geniuszem skoro to wszystko napisałaś. Mówie ci weszłam i od czterech godzin nie mogłam wyjść i no cóż nadal tu jestem :D
    Jesteś geniuszem zła ^^
    A ja lubie geniuszy zła więc dołączyłam do obserwatorów :P
    Zło jest genialne XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytam, czytam ( zamiast odrabiać lekcje oczywiście) i cholera mnie bierze. No naprawdę! Jak można skończyć w takim momencie i ani be ani me?!
    Ta zniewaga krwi wymaga!
    Pisz (mam nadzieję, że niedługo sumienie cię ruszy i opublikujesz tu nową, ładną, długą notkę)
    Pozdrawiam
    Phil (o Sophie)

    OdpowiedzUsuń