- Draco?
Blondyn spojrzał na Limę mrużąc oczy.
- Po co Harry tam pojechał?
- W sprawie zaręczyn.
Chłopak odszedł zostawiając roztrzęsioną dziewczynę na środku korytarza.
Blondyn spojrzał na Limę mrużąc oczy.
- Po co Harry tam pojechał?
- W sprawie zaręczyn.
Chłopak odszedł zostawiając roztrzęsioną dziewczynę na środku korytarza.
-----
- Harruś!
Rose wyrwała się ciotce z objęć i pobiegła w stronę kuzyna. Zeus zaśmiał się i porwał małą w ramiona.
- Jak się ma moja mała księżniczka?
- Jest super. Przyjechała ciocia Mady z małą córeczką. Słodka. Szkoda, że nie możesz jej zobaczyć. Zostaniesz tu, prawda? Proszę, zostań.
Harry westchnął z uśmiechem i wywrócił oczami.
- Jak zostanę, to kto będzie męczył nauczycieli w Hogwart’cie?
- Damon jest w tym idealny.
- A ja nie?
- Ty też.
Chłopak zaśmiał się widząc jej minę.
- Ale pobawisz się ze mną?
- Oczywiście.
Rose wyrwała się ciotce z objęć i pobiegła w stronę kuzyna. Zeus zaśmiał się i porwał małą w ramiona.
- Jak się ma moja mała księżniczka?
- Jest super. Przyjechała ciocia Mady z małą córeczką. Słodka. Szkoda, że nie możesz jej zobaczyć. Zostaniesz tu, prawda? Proszę, zostań.
Harry westchnął z uśmiechem i wywrócił oczami.
- Jak zostanę, to kto będzie męczył nauczycieli w Hogwart’cie?
- Damon jest w tym idealny.
- A ja nie?
- Ty też.
Chłopak zaśmiał się widząc jej minę.
- Ale pobawisz się ze mną?
- Oczywiście.
- Harry. Ten wywiad jest bardzo ważny. Nie sknoć tego.
Powtórzyła kolejny raz Aria, poprawiając odruchowo fryzurę chrześniaka.
- Uspokój się kobieto. Da radę.
Mruknął wyraźnie rozbawiony Syriusz.
- I ty przeciwko mnie?
Mina zbitego psa pojawiła się na twarzy Zeusa.
Powtórzyła kolejny raz Aria, poprawiając odruchowo fryzurę chrześniaka.
- Uspokój się kobieto. Da radę.
Mruknął wyraźnie rozbawiony Syriusz.
- I ty przeciwko mnie?
Mina zbitego psa pojawiła się na twarzy Zeusa.
- No nareszcie. Pijawki już poszły?
James wyłonił się z pokoju, w którym się ukrywał.
- Jasne. Nie wybaczę ci tego.
Odpowiedział Harry i odwrócił się od ojca robiąc urażoną minkę.
- Przeżyję.
- Nie byłbym tego taki pewny Rogaś.
Odezwał się Black, wygodniej rozkładając się na sofie. Rozejrzał się po pomieszczeniu, w którym jeszcze kilka minut wcześniej była gromada reporterów.
- A to dlaczego Łapciu?
- Ma taką samą minę jak ty, gdy dostawałeś karę od McGonagal i planowałeś zemstę.
- O cholera. Synu, przepraszam. Wybacz mi. Ja musiałem. Jakby to dotarło do zewnętrznej prasy. Przepraszam.
Starszy Potter padł na kolana przed synem i zaczął błagać.
- No dobra. Ale musisz coś dla mnie zrobić.
- Co tylko zechcesz.
- Napijesz się ze mną.
- O nie. Nie będziesz rozpijał nieletniego.
Wtrącił się Remus.
- Zamknij się Luniaczku. Zgoda. Wybieraj co pijemy.
Harry uśmiechnął się zadziornie.
James wyłonił się z pokoju, w którym się ukrywał.
- Jasne. Nie wybaczę ci tego.
Odpowiedział Harry i odwrócił się od ojca robiąc urażoną minkę.
- Przeżyję.
- Nie byłbym tego taki pewny Rogaś.
Odezwał się Black, wygodniej rozkładając się na sofie. Rozejrzał się po pomieszczeniu, w którym jeszcze kilka minut wcześniej była gromada reporterów.
- A to dlaczego Łapciu?
- Ma taką samą minę jak ty, gdy dostawałeś karę od McGonagal i planowałeś zemstę.
- O cholera. Synu, przepraszam. Wybacz mi. Ja musiałem. Jakby to dotarło do zewnętrznej prasy. Przepraszam.
Starszy Potter padł na kolana przed synem i zaczął błagać.
- No dobra. Ale musisz coś dla mnie zrobić.
- Co tylko zechcesz.
- Napijesz się ze mną.
- O nie. Nie będziesz rozpijał nieletniego.
Wtrącił się Remus.
- Zamknij się Luniaczku. Zgoda. Wybieraj co pijemy.
Harry uśmiechnął się zadziornie.
- Syri?
Głos chrześniaka wyrwał mężczyznę z zamyślenia. Rozejrzał się po domu Potter’ów, w którym z resztą mieszkali wszyscy huncwoci ( mimo, iż mieli własne domy). W końcu napotkał rozbawione spojrzenia nastolatka.
- Potrzebujesz czegoś dzieciaku?
- Tak. Będziesz wyglądał bosko w czerwonych włosach.
Machnął różyczką po czym zaczął uciekać. Łapa chwilę stał jak spetryfikowany. Spojrzał w lustro. Uśmiechnął się szyderczo po czym zaczął gonić chłopaka. James widząc przyjaciela padł na ziemie wijąc się ze śmiechu.
- Ty mały, wredny, nierozgarnięty… huncwocie. Odczaruj mnie!
Krzyczał Black wymijając kolejne przeszkody.
- Dziękuję za komplement.
Odkrzyknął Harry przeskakując przez sofę i chowając się za nią. Obaj śmiali się, choć przeszkadzało to Syriuszowi w byciu tym złym.
- Odczaruj mnie!
- Nie potrafię!
- Że co?
Łapa stanął nad małolatem ze skrzyżowanymi na piersi rękami. Tupał niecierpliwie nogą.
- Bo ja.. to zaklęcie wymyśliłem.. nie sądziłem, że zadziała.
Mówił Zeus krztusząc się ze śmiechu. Lupin szybko się opanował i podszedł do nich.
- Wymyśliłeś?
- No a nie. Talent po ojcu.
Odezwał się Rogacz, siadając obok syna.
- Trzy… dwa… jeden…
Obaj zaczęli równocześnie odliczać. Zaklęcie przestało działać, a włosy Blacka powróciły do naturalnego koloru.
- Szkoda. Wyglądałeś fajnie.
Powiedział Remus.
- Weź się Luniek lecz.
Głos chrześniaka wyrwał mężczyznę z zamyślenia. Rozejrzał się po domu Potter’ów, w którym z resztą mieszkali wszyscy huncwoci ( mimo, iż mieli własne domy). W końcu napotkał rozbawione spojrzenia nastolatka.
- Potrzebujesz czegoś dzieciaku?
- Tak. Będziesz wyglądał bosko w czerwonych włosach.
Machnął różyczką po czym zaczął uciekać. Łapa chwilę stał jak spetryfikowany. Spojrzał w lustro. Uśmiechnął się szyderczo po czym zaczął gonić chłopaka. James widząc przyjaciela padł na ziemie wijąc się ze śmiechu.
- Ty mały, wredny, nierozgarnięty… huncwocie. Odczaruj mnie!
Krzyczał Black wymijając kolejne przeszkody.
- Dziękuję za komplement.
Odkrzyknął Harry przeskakując przez sofę i chowając się za nią. Obaj śmiali się, choć przeszkadzało to Syriuszowi w byciu tym złym.
- Odczaruj mnie!
- Nie potrafię!
- Że co?
Łapa stanął nad małolatem ze skrzyżowanymi na piersi rękami. Tupał niecierpliwie nogą.
- Bo ja.. to zaklęcie wymyśliłem.. nie sądziłem, że zadziała.
Mówił Zeus krztusząc się ze śmiechu. Lupin szybko się opanował i podszedł do nich.
- Wymyśliłeś?
- No a nie. Talent po ojcu.
Odezwał się Rogacz, siadając obok syna.
- Trzy… dwa… jeden…
Obaj zaczęli równocześnie odliczać. Zaklęcie przestało działać, a włosy Blacka powróciły do naturalnego koloru.
- Szkoda. Wyglądałeś fajnie.
Powiedział Remus.
- Weź się Luniek lecz.
- Ej. Oddaj mi tą ognistą. Nieletni jesteś.
Mruknął James wyrywając butelkę synowi. Cała czwórka była już pod wpływem alkoholu, ale na pewno się nie upili.
- A ty to niby dorosły?
Spytał oburzony Harry, starając się schować trunek przed ojcem.
- Oczywiście. Mam trzydzieści sześć lat.
- Tak, tak staruszku.
- Pamiętaj Zeus, że ja mam dziewiętnaście.
Powiedział Łapa i wyszczerzył się do Rogacza.
- Oczywiście, dzieciaczku.
- Ej!
- No co?
- Nie wyzywaj nas! – zawołali równocześnie najgorsi z huncwotów.
- Dobra, napijcie się.
Harry wywrócił oczami i spojrzał na Lupina wymownie. Ten tylko machnął ręką.
Mruknął James wyrywając butelkę synowi. Cała czwórka była już pod wpływem alkoholu, ale na pewno się nie upili.
- A ty to niby dorosły?
Spytał oburzony Harry, starając się schować trunek przed ojcem.
- Oczywiście. Mam trzydzieści sześć lat.
- Tak, tak staruszku.
- Pamiętaj Zeus, że ja mam dziewiętnaście.
Powiedział Łapa i wyszczerzył się do Rogacza.
- Oczywiście, dzieciaczku.
- Ej!
- No co?
- Nie wyzywaj nas! – zawołali równocześnie najgorsi z huncwotów.
- Dobra, napijcie się.
Harry wywrócił oczami i spojrzał na Lupina wymownie. Ten tylko machnął ręką.
- Ej! Te drzwi perfidnie się na mnie patrzą!
Krzyknął Syriusz, chowając się za Harrym.
- Ćpałeś?
Spytał młodzieniec, unosząc kpiąco brew. Och, jak on teraz przypominał Snape’a.
- Zamknij się. One serio się na mnie gapią.
- Nie dosypałeś niczego do soczku prawda?
Spytał James, który z rozbawieniem wpatrywał się w drzwi. Harry wyobraził sobie, o czym jego opiekunowie myślą i mimowolnie wybuchnął śmiechem.
- Och, oczywiście. Wziąłem jakieś świństwo od naszego eliksirowego mistrza.
- No to mamy przesrane.
Stwierdził Lupin, próbując wstać, ale ostatecznie zrezygnował.
- Powiedzcie, że ćpaliście.
- Nie. Tylko piliśmy z nieczułym na alkohol bachorem.
- Oh. Chyba mówicie o mnie.
Zeus ukłonił się.
- Te drzwi serio się na mnie gapią!
Krzyknął ponownie Łapa.
- To im powiedz, żeby przestały.
Mruknął Rogacz, dobierając się do kolejnej butelki. Black podszedł do drzwi i robiąc dziwne miny udawał boksera.
Krzyknął Syriusz, chowając się za Harrym.
- Ćpałeś?
Spytał młodzieniec, unosząc kpiąco brew. Och, jak on teraz przypominał Snape’a.
- Zamknij się. One serio się na mnie gapią.
- Nie dosypałeś niczego do soczku prawda?
Spytał James, który z rozbawieniem wpatrywał się w drzwi. Harry wyobraził sobie, o czym jego opiekunowie myślą i mimowolnie wybuchnął śmiechem.
- Och, oczywiście. Wziąłem jakieś świństwo od naszego eliksirowego mistrza.
- No to mamy przesrane.
Stwierdził Lupin, próbując wstać, ale ostatecznie zrezygnował.
- Powiedzcie, że ćpaliście.
- Nie. Tylko piliśmy z nieczułym na alkohol bachorem.
- Oh. Chyba mówicie o mnie.
Zeus ukłonił się.
- Te drzwi serio się na mnie gapią!
Krzyknął ponownie Łapa.
- To im powiedz, żeby przestały.
Mruknął Rogacz, dobierając się do kolejnej butelki. Black podszedł do drzwi i robiąc dziwne miny udawał boksera.
- Harry?
James uniósł się na łokciach i rozejrzał po sypialni, którą dziwnym trafem zajmował wraz z synem. ( Nie było to takie dziwne, ze względu na ich wcześniejszy stan) Chłopak jęknął w odpowiedzi.
- O której masz wrócić do Hogwartu?
Spytał. Nastolatek uniósł głowę i nieprzytomnym wzrokiem spojrzał na ojca.
- Najpóźniej jutro nad ranem, mam zdążyć na lekcje.
Młody ponownie ukrył twarz w poduszce.
- To dobrze. Musimy porozmawiać.
- Zaczynam się bać, tato.
- Bez obaw. Obędzie się bez zaklęć.
- Aż tak nabroiłem?
- Lepiej zażyj eliksiru przeciwkacowego.
- Ty też powinieneś.
- Fakt.
- O czym chcesz rozmawiać?
- O Granger i Weasley.
- Rzeczywiście lepiej być przytomnym.
- Też tak sądzę.
- Daj mi jeszcze pięć minut.
- Jest prawie południe. Nie wystarczy ci już snu?
- Muszę się psychicznie przygotować.
James uniósł się na łokciach i rozejrzał po sypialni, którą dziwnym trafem zajmował wraz z synem. ( Nie było to takie dziwne, ze względu na ich wcześniejszy stan) Chłopak jęknął w odpowiedzi.
- O której masz wrócić do Hogwartu?
Spytał. Nastolatek uniósł głowę i nieprzytomnym wzrokiem spojrzał na ojca.
- Najpóźniej jutro nad ranem, mam zdążyć na lekcje.
Młody ponownie ukrył twarz w poduszce.
- To dobrze. Musimy porozmawiać.
- Zaczynam się bać, tato.
- Bez obaw. Obędzie się bez zaklęć.
- Aż tak nabroiłem?
- Lepiej zażyj eliksiru przeciwkacowego.
- Ty też powinieneś.
- Fakt.
- O czym chcesz rozmawiać?
- O Granger i Weasley.
- Rzeczywiście lepiej być przytomnym.
- Też tak sądzę.
- Daj mi jeszcze pięć minut.
- Jest prawie południe. Nie wystarczy ci już snu?
- Muszę się psychicznie przygotować.
____________________
Ja wiem. Zaniedbuję was, przepraszam. Rozdział... taki trochę dla zabawy, odstresować sie musiałam i wyszło takie dziwne coś. Właściwie ten rozdział to jeden wielki dialog... jak większość tego bloga, więc chyba się przyzwyczailiście :D
Dobra, nie przynudzam. Idę spać a wy czytajcie to.. to.. to coś.
Kocham Twojego bloga, tak po prostu go kocham! Piszesz wspaniale, choć przydała by Ci się beta. Jeśli będziesz chciała, to mogę nią zostać :D
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na nowy rozdział.
Pozdrawiam,
Mona.
To prawda, same dialogi... A ja kocham dialogi, a w szczególności twoje. Piszesz świetnie Jesteś jedną z wielu bloggerek które kocham i cenię.
OdpowiedzUsuńPisz dalej i jeszcze świetniej (jest takie słowo?:D)
Astra