12 września 2013

Rozdział 23: Akcja



Zeus zrzucił Alexis ze swoich ramion dopiero przed drzwiami do kwater Snape’a. Wcześniej nie widział powodów, żeby zważać na jej protesty. Teraz również śmiał się z jej oskarżeń i z zadowoloną miną wszedł do pomieszczenia.
- Witam profesorze. Zapewne Lordzina poinformowała pana o dzisiejszym ataku.
Powiedział poważnym tonem, jakiego zazwyczaj nie używał. Stał wyprostowany, czekając na odpowiedź. Był przygotowany na wszystko.
- Oczywiście, panie Potter. Odbędzie się dopiero za dwie godziny. Zdążycie odrobić szlaban.
Odpowiedział mu nietoperz ze zwyczajną kpiną i chłodem w głosie.
- Nie sądzę, Severusie.
Odezwał się Draco i machnął dłonią nad stołem. Zaraz pojawiła się na nim ogromna magiczna mapa, pokazująca każdy zakątek miasta, w którym miała odbyć się bitwa. Iluzje budynków sprawiały, że łatwiej było wszystko opanować.
- Dlaczego ja tu muszę siedzieć? I tak nie biorę udziału w bitwie.
Mruknęła Alexis i z naburmuszoną miną opadła na fotel, ku irytacji Snape’a.
- Wypatroszę ją.. szacunku trochę dla tego mebla!
Widać było, że profesor jest nieźle wkurzony. Nie pomagał temu fakt, że w każdej chwili mógł zostać wezwany. Voldemort nie raczył zawiadomić, kto ostatecznie weźmie udział w ataku. Oczywiście, Harry wiedział. Zbyt długo przebywał w jego umyśle, żeby tego nie przewidzieć.
- Nie wezwie pana. Dzisiaj sprawdzi nowicjuszy. Chciał tylko wzbudzić niepokój.
Powiedział, na co mężczyzna spojrzał na niego dziwnie, jakby szukał potwierdzenia w bliźnie. Szybko jednak odetchnął z ulgą i zaczął omawiać strategię z Pierwszymi. Reszta przysłuchiwała im się i notowała wszystko w myślach, żeby potem nie musieć wszystkiego powtarzać.
- A ja nadal nie rozumiem, po co tutaj jestem.
Znudzona Lima wpatrywała się obojętnie w swoje paznokcie. Przynajmniej starała się sprawić takie wrażenie. W rzeczywistości bowiem kątem oka obserwowała Harry’ego.
- Dostałaś szlaban przed całą szkołą. Nie uważasz, że dziwne byłoby, gdybyś została w dormitorium. Dzisiaj sobie posiedzisz i będziesz miała spokój. Gdybyś nie przyszła musiałabyś odrobić prawdziwy szlaban… co równa się z układaniem eliksirów, jeśli by ci się poszczęściło.
Odpowiedział Blaise, który starał się właśnie zapanować nad mieczem pokrytym ogniem. Westchnął z irytacją, gdy kolejny raz żywioł zniknął. Widząc pytające spojrzenie zgromadzonych, prychnął cicho.
- No chyba wolicie układanie ingrediencji niż czyszczenie kociołków?
Potwierdzające pomruki rozeszły się po kwaterze.
- Myślę, że już nic więcej nie wymyślimy. Damon już usypia. Idźmy na miejsce i zaczynajmy tworzyć te pola ochronne, bo się nie wyrobimy.
Powiedziała Angel i zmieniła swój strój na bojowy. Seth, widząc  to, uśmiechnął się szeroko i szepcząc coś, co brzmiało „nareszcie”,  stał się Podniebnym Jeźdźcą. Podekscytowany chodził po pokoju planując, co zrobi zdrajcom.
- Opanuj się. Zostaw energię do walki..
Zaśmiał się Draco, podczas gdy  Harry ledwo powstrzymywał rozbawienie.
Teleportowali się zostawiając mapę na stole. Po chwili na niej pojawiły się ich postacie. Zdziwiło to trochę dziewczynę, więc przysunęła się, by móc wszystko obserwować.


- Zeus! Za tobą!
Chłopak usłyszał w głowie głosik Angel i uśmiechnął chytrze. Dzięki telepatii mogli swobodnie się komunikować nie zdradzając przy tym planów i strategii. Odwrócił się, wbijając miecz, rzucony przez Blaise’a , w śmierciożercę. Szybko odrzucił mu broń i miotał zaklęciami.
- No, no, kogo my tu mamy.
Powiedział jeden ze śmierciożerców łapiąc Dracona za szatę. Nie mogli go rozpoznać, ale wykorzystali jego uwagę poświeconą atakowaniu, a nie obronie. Chłopak został otoczony przez czarną magię, która odrzuciła napastników.
- Nie zadzieraj z Jeźdźcą, głupcze.
Syknął zmienionym głosem posyłając w poplecznika Czarnego Pana zaklęcie tnące. Rozejrzał się dookoła. Jego rewir został już prawie „posprzątany”. Harry, jako, że był w samym środku ( Cholerna ambicja), miał mały problem z przeciwnikami, więc postanowił mu pomóc. Związał resztą przydzielonych mu śmierciożerców, gdy na polu pojawiła się Alexis. W ostatniej chwili uchroniła Zeusa przed Avadą. Ares zastąpił go na polu bitwy, podczas gdy ten zniknął.

- Co ty sobie wyobrażasz idiotko?!
Warknął ciemnowłosy rzucając dziewczynę na sofę. Już miał na nowo znikać, gdy zobaczył spojrzenie Snape’a.
- Pilnuj jej. Nie mam zamiaru patrzeć, jak ryzykuje życiem innych.
Mówił przyciszonym głosem. Z trudem powstrzymywał drżenie spowodowane zdenerwowaniem.
- No nie mów, że to ja narażam innych! To ty ich tam wysłałeś!
Krzyk dziewczyny rozległ się po pomieszczeniu. Oczy Pottera zalśniły. Nie obdarzył już więcej spojrzeniem Limy. Deportował się.

Pojawił się tuż przy Draco. Skinął mu głową i oddalił się nieznacznie, atakując. Kątem oka dostrzegł Angel, która dawała eliksiry ludziom, którzy nabawili się szoku lub niewielkich zranień. Niestety, nie wszystkich udało się ewakuować.
Jeźdźcy otoczyli śmierciożerców, którzy zostali zdziesiątkowani. Nie udało się im uciec – dzięki tarczy postawionej przez Blaise’a. Związano ich, a nad głowami pozostawiono znak Podniebnych.

Snape obserwował wracających jeźdźców. Draco od razu padł na sofę, tuż obok Alex. Harry, nie zważając na własne rany, które mocno krwawiły, pojawił się obok niego i zaczął go opatrywać.
- Przepraszam bracie.
Szepnął, prawie niedosłyszalnie, po czym wlał mu do ust eliksir, nie pozwalając mu tym samym odpowiedzieć.
- Zeus! Do cholery! Daj opatrzyć te rany!
Potter wywrócił oczami i mamrocząc pod nosem, że nic mu nie jest, podszedł do Kiry i Vipery, które już szykowały bandaże.
- Jak ty złamałeś to żebro?
Spytała Ignis, zdejmując mu koszulkę. ( Swoją drogą, dobrze, że Draco spał, bo zrobiłby awanturę) Chłopak skrzywił się tylko i spojrzał wymownie na Limę. Szybko zamknął oczy, gdy zaczęto mu nastawiać kości i bandażować klatkę piersiową.
- Już jest okej. Która godzina?
- Zbliża się północ.
Odpowiedział Severus, który pomagał Angel przy eliksirach. Mistrz czuł się głupio, przy tak młodej dziewczynie, która dochodziła w tej sztuce do perfekcji. On w tym wieku nie potrafił wielu tych mikstur znaleźć, a co dopiero zrobić.
- Nie spodziewajcie się mnie w weekend. Jadę do Ville. Drops już wie.
Mruknął Potter i syknął, gdy Damon niechcący na niego wpadł, będąc w szoku.
- Sam.
Dodał, widząc, że reszta chce się odezwać. Wyszedł z komnaty.

________
Rozdział niebetowany. Za błędy przepraszam.

3 komentarze:

  1. Rozdział fajny, jak zwykle.
    Czekam na nn.
    Ps. Kiedy nowa na "Księciu..."?
    Pss. Sorry za spam http://nowe-zycie-percyego.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na "Księciu..." powinno się coś pojawić w ciągu kilku najbliższych dni.

      Usuń
  2. kiedy można liczyć na rozdział?

    OdpowiedzUsuń