1 grudnia 2012

Rozdział 3: Ważne decyzje



-Po której stronie jesteś?
Dość ciche słowa rozeszły się echem po pomieszczeniu. Przynajmniej tak wydawało się wybrańcowi. Przełknął cicho ślinę. Nie wiedział jak odpowiedzieć, żeby nie zostać skazanym na męczarnie, a jednocześnie, żeby nie zdradzić siebie. Dawno podjął decyzję. Uśmiechnął się lekko przypominając sobie, jak Draco zadał mu podobnie pytanie, gdy pod pętlą czasu spotkali się w Pokoju Życzeń w Hogwartcie. 


- Wolisz biel czy czerń?
Harry uniósł brew nie bardzo rozumiejąc o co chodzi blondynowi. Nie minęła jednak chwila, gdy odwrócił wzrok w stronę trzaskającego w kominku ognia i westchnął cicho.
- Nie ma bieli ani czerni, świat przedstawia się w odcieniach szarości.
Za taką odpowiedź dostał od smoka poduszką, która nie wiadomo skąd pojawiła się obok ślozgona.
- Nie filozofuj. Doskonale wiesz o co mi chodzi.
Głos Malfoya był nieobecny, podobnie jak jego wzrok, co utwierdziło wybrańca w przekonaniu, że jego kumpel nie wybrał jeszcze strony.
- Nie wybrałem ani bieli ani czerni, bo żadna z tych barw nie jest na tyle intensywna, żeby mnie zachęcić do współpracy.
Odpowiedział spokojnie Potter nadal wpatrując się w ogień.
- To znaczy?
Harry przeniósł wzrok na Dracona i uśmiechnął się. Wziął głęboki oddech.
- Dumbledore mówi, że to Voldemord jest zły, że to on morduje, skazuje na tortury. Sam wiesz, jak Riddle jest oczerniany w gazetach, choć nie wszystkie zbrodnie są jego dziełem. Dyrektorek wie jak manipulować innymi, nigdy nie mówi mi całej prawdy i gdyby nie to, że mam znajomości, nigdy nie dowiedziałbym się o wielu sprawach... Poza tym, on też morduje.
- …Stary Drops…
- A Riddle, gdyby był do końca zły, nie dałby nam wyboru. On po prostu dąży do władzy na swój brutalny, nie zgadzający się z moimi zasadami sposób. Rani innych, nie bez przyczyny jest nazywany Czarnym Panem. Tom zawsze mi mówił, gdy musiał coś przede mną ukryć, choć na niewiele się to zdało, bo przez połączenie mogę poznać jego myśli i plany.
- Więc.. kogo wybrałeś?
- Nikogo…
- W takim razie, po której stronie jesteś?
Zniecierpliwiony Malfoy wyglądał nad wyraz komicznie, ale Potter nie zwrócił na to uwagi.
- Po swojej…


- Odpowiesz mi w końcu?
Riddle nigdy nie był czarodziejem cierpliwym, więc przedłużająca się cisza ze strony Złotego Chłopca mogła go zdenerwować i Harry doskonale zdawał sobie z tego sprawę.
- Odpowiem…
Tom zacisnął dłonie w pięści i zaczął chodzić po pokoju próbując się uspokoić, co wywołało uśmiech na twarzy wybrańca.
- Z czego się cieszysz?
- Wiesz jakiego wyboru muszę dokonać?
- Wiem. Sam postawiłem warunki.
Harry zaśmiał się słysząc słowa Lorda.
- Tak. Kazałeś mi wybrać stronę, ale tak naprawdę wybieram rodzaj śmierci.
Marvolo przystanął i spojrzał na chłopaka, taksując go swoim wzrokiem i próbując odgadnąć jego myśli. Klną sam na siebie, że kazał nauczyć go jak je chronić.
- Nie rozumiem.
Powiedział w końcu i usiadł przed wybrańcem wpatrując się w niego wyczekująco.
- Jeśli wybiorę twoją stronę, dostanę mroczny znak i albo mnie odkryją, złapią i zamkną w Azkabanie, gdzie zginę od nadmiaru pocałunków pięknych dam zwanych Dementorami – zaśmiał się złośliwie – albo zginę w walce przeciwko pragnącym wolności i spokoju czarodziejom.
Przerwał na chwilę chcąc, by czarnoksiężnik przetrawił jego kalkulacje.
- Ale jeśli wybiorę stronę Dumbledora, zginę w walce z tobą lub śmierciożercami, a jeśli przeżyję, to cudem dożyję późnej starości, wciąż nękany przez twoje sługi lub fanów Złotego Chłopca.
Dokończył i czekał na reakcję Voldemorda.
- Co z tego wynika?
Spytał Riddle, na co Potter wywrócił oczami, myśląc skrycie, że Lord wcale nie jest taki inteligentny za jakiego się podaje.
- To, że nie wybieram żadnej ze stron.
- Ty nie możesz być neutralny!
Wybuchnął starszy czarodziej podnosząc się z fotela, a wokół niego emanowała aura złości.
- Nie będę. Jestem po prostu po swojej stronie.
- Masz syndrom bohatera czy co?
Harry wzruszył jedynie ramionami. Lord wysłał komuś wiadomość. Po sposobie w jaki to zrobił, można było się domyśleć, że nie jest to śmierciożerca, albo ten ktoś nie ma jeszcze znaku.
Po chwili w pomieszczeniu pojawiła się starsza wersja Harryego.
- Streszczaj się Tom.
Najmłodszy czarodziej w gabinecie zaśmiał się w duchu, wcale nie kryjąc tego przed umysłem Czarnego Pana.
- Po której stronie jesteś?
Obaj Potterowie wywrócili oczami i spojrzeli na siebie rozbawieni.
- Po stronie mojego syna.
Odpowiedział James stając za potomkiem.
- Wynoście się! Nie chcę was widzieć! Jeszcze dziś macie się wyprowadzić!
- Nie denerwuj się Tom.
Powiedział huncwot i wyprowadził syna z kwater Lorda z rozbawieniem w oczach.


- I jak? Opowiadaj.
Draco bezceremonialnie wszedł do pokoju Harry’ego. Potter wyszedł z łazienki i spojrzał na przyjaciela zamyślony.
- Co mam opowiadać? Lepiej pokazać.
Wzruszył ramionami i przywołał myślodsiewnie.
- Czyli… wyjeżdżasz?
Blondyn nie wyglądał na zadowolonego takim obrotem spraw. Może i w szkole byli wrogami, co prawda tylko przy szerszej publiczności, ale przecież lubił tego nastolatka, z którym nie można było się nudzić. W końcu znali się od dziecka. Co z tego, że mając sześć czy siedem lat, Potter został odesłany do Dursleyów, żeby nikt niczego się nie domyślił? Co z tego, że w wakacje przebywał w Malfoy Manor tylko niecały miesiąc lub zaledwie kilka dni, bo przed urodzinami musiał być u mugoli, a tam zazwyczaj o wielu wydarzeniach zapominał? Co z tego, że większość czasu spędzali na kłótniach? Draco traktował Harryego jak brata, którego nigdy nie miał, a ten teraz tak po prostu, miał zniknąć.
- Niestety.. Nie wiem tylko czy wracam do Dursleyów, czy jadę z ojcem.
Mruknął Harry. Wpatrywał się w sufit myśląc intensywnie, co nie bardzo mu wychodziło. Nie potrafił skleić żadnego porządnego planu działania. Jeśli będzie u mugoli da radę, zdążył się już przyzwyczaić, ale jeśli ojciec zabierze go ze sobą… Całe jego życie się zmieni. Po chwili przeniósł wzrok na blondyna.
- Ciebie już wzywał?
Smok kiwnął głową słysząc to pytanie i zadrżał lekko. Obaj zdawali sobie sprawę, że Malfoy zgrywa jedynie twardziela, a tak naprawdę, jak każdy inny, boi się. Potter wątpił, żeby to Czarny Pan wzbudzał w albinosie taki strach. W końcu ten wrócił kilka lat temu, a Draco od zawsze taki był. Głównym podejrzanym był więc Lucjusz.
- Co mu odpowiesz?
Dodał brunet widząc, że przyjaciel, który był mu jak brat, nie kwapi się do odpowiedzi.
- Dowiesz się… później.


Harry i James skierowali się w stronę wyjścia lewitując przed sobą walizki. Mijali domowników z obojętnością wypisaną na twarzach. Jedynie przechodząc obok Draco, Harry uśmiechnął się pocieszająco. Jednak nie każdy potrafił to dostrzec.
- Stop!
Usłyszeli za sobą głos Voldemorda. Zatrzymali się i powoli odwrócili w stronę Lordziny.
- Draco. Po czyjej jesteś stronie?
Harry z niepokojem spojrzał na blondyna, który skulił się pod spojrzeniem rodziców. Zdał sobie właśnie sprawę z tego, że jego przyjaciel jest w o wiele gorszej pozycji. Smok mógł stracić nie tylko rodzinę, ale wszystko co posiadał, wybierając inną drogę, niż nakazuje mu Lucjusz.
- Pottera.
Powiedział blondyn zbyt cicho, by ktokolwiek mógł go zrozumieć.
- Powtórz!
Niecierpliwił się Riddle.
- Jestem po stronie Pottera.
Prawie wykrzyczał wpatrując się wyzywająco w morderczy wzrok czarnoksiężnika. Z różyczki Lucjusza poleciał promień cruciatusa.
- Po której jesteś stronie Draconie?
- Po stronie Pottera!
Echo tych słów rozeszło się po całym domu tak, że nawet skrzaty zadrżały, wiedząc jaka spotka za to kara.
- Wynoś się!
Do Dracona podleciały spakowane walizki. Narcyza spojrzała na syna z niemą prośbą, żeby ten zmienił jeszcze zdanie. On jednak pokręcił tylko głową i podszedł do przyjaciela i wuja.
- Jeszcze się spotkamy.
Usłyszeli domownicy w momencie, gdy cała trójka znikała im z oczu.
- Na pewno…
Odpowiedział cicho Riddle rozpoznając głos wybrańca. Narcyza zaszlochała wtulając się w ramię Lucjusza. Szybko jednak opanowała się, czując na sobie wzrok Czarnego Pana.
- Jeszcze wrócą..
Powiedział wężousty, kierując się do swoich kwater.


-_-_-_-_-_
Mysza dziękuję za pomoc przy poprawkach. <3

1 komentarz:

  1. Bardzo podoba mi sie to opowiadanie. Mam nadzieję na szybką kontunuację i rozkręcenie się akcji.
    Pozdrawiam i życze weny.

    OdpowiedzUsuń