29 grudnia 2012

Rozdział 7: Wyjaśnienia



- Aria… Dlaczego, gdy mnie przedstawiali, nie wspomnieli o mojej matce?
Kobieta westchnęła i spojrzała na nastolatka.
- Ciebie, Draco, nie interesuje dlaczego twoi rodzice nie zostali wspomniani?
Spytała ze smutkiem, nie odwracając wzroku od Harry’ego.
- Nie, James przed śmiercią wytłumaczył mi  to i owo. Mój ojciec jest śmierciożercą, przez co nie jest tutaj mile widziany, a bariery go nie przepuszczają, a moja matka będąc ze zdrajcą sama się nim staje. Nie wiem tylko, kim był Pogromca Smoków, ale sądzę, że niedługo się tego dowiem.
Ariana uśmiechnęła się lekko, ruchem ręki odesłała młodych Potterów do ich komnat, po czym przywołała alkohol i nalała do trzech szklanek whisky. Podała każdemu z chłopców po trunku.
- To nie jest rozmowa na trzeźwo, przynajmniej nie dla ciebie Harry. Pogromca Smoków, to nekromanta  żyjący w czasach Napoleona. On jako pierwszy zapanował nad smokami i mrocznymi, czarnomagicznymi zwierzętami, co wcześniej było przywilejem jedynie tytanów i gajowych. Można się tego nauczyć, ale bez odpowiedniej mocy, nie zapanuje się nad tym do końca. Przez to różnica między tytanami, a nekromantami zmalała, ale o tym poczytacie w książkach. Są w waszych bibliotekach – mruknęła coś pod nosem widząc spojrzenie Złotego Chłopca. - Dobrze już, dobrze.– wzięła spory łyk napoju. - Wszystko zaczęło się jeszcze w Hogwartcie, gdy Lili w końcu uległa Jamesowi. Swoją drogą, że też on miał do niej taką anielską cierpliwość, przed tyle lat za kimś ganiać. Niedorzeczne. Na początku wszystko było ładnie, pięknie. Byli idealną parą. Dumbledore był zadowolony, bo mu ufali, a jakaś wróżka przepowiedziała, że będą oni rodzicami Wielkiego Czarodzieja, który uwolni ich od Czarnego Pana. Manipulował nimi. Rogacz szybko się zorientował co jest grane i starał się przemówić do rozsądku Evansównie, ale ta go nie słuchała, ślepo szła za starym Dropsem…
Harry podparł łokcie na kolanach, na dłoniach kładąc brodę i z zainteresowaniem wpatrywał się w chrzestną. Dyrektor niewiele mówił o jego rodzicach, Dursleyowie uważali jego matkę za temat tabu, a James.. jakoś nie chciał o tym wspominać. Za każdym razem mówił mu tylko, że go bardzo kochała. Teraz więc korzystał z  okazji, żeby czegokolwiek się dowiedzieć.
-… W końcu Łapa i Lunatyk  przyłączyli się do prób przekonania mugolaczki o błędnych przekonaniach staruszka, ale ona twierdziła, że to nie ważne, bo każdy czasem się myli. Tuż po skończeniu szkoły, twoi rodzice bardzo się pokłócili, przez co James nie zabrał ukochanej do Ville. Natomiast towarzyszyli mu jego przyjaciele. Glizdogon, mimo, iż się za niego uważał, nie przybył. Myślę, że już wtedy ulegał wpływom Voldemorta. Syriusz przybył tu nie tylko z powodu twojego ojca, ale to zapewne wiesz. James wrócił do Anglii, pogodził się z twoją matką, wzięli ślub i mieli żyć długo i szczęśliwie. Ale ta suka.. wybacz młody, ale inaczej jej nazwać chyba nie potrafię.. Ona niedługo po twoich narodzinach zaczęła stwarzać problemy.. i.. zdradzać twojego ojca.
Zatrzymała oddech starając się nie patrzeć na bruneta, który zerwał się oburzony z fotela, na którym zdążył się wcześniej wygodnie ułożyć. Zaczął krążyć po pokoju, a jego kroki i pomrukiwania sprawiały, że chciała się zapaść pod ziemię. A przecież ona nic nie zrobiła. Co prawda, powiedziała mu jeden z największych sekretów, jaki ogarniał rodzinę Potterów, ale on też do niej należał. James nie miał odwagi mu jej zdradzić, a Harry powinien znać prawdę, nawet tą najgorszą.
- Nie, nie, nie, nie.. to nie prawda.. nie, …- te słowa wciąż wychodziły z ust Wybrańca. Nie potrafił uwierzyć, nie chciał przyjąć tego do świadomości. Z drugiej strony jednak, teraz rozumiał niechęć ojca do rozmów o Lili. Tak, nazywał ją po imieniu.. nie był gotowy by znów nazwać ją mamą, mimo, iż bardzo chciał. Jego matka miała być wspaniała, nieskażona, taka, o której tyle słyszał z opowieści, choć było ich niewiele. „Ona cię kochała”- przypomniały mu się słowa taty. Zdał sobie sprawę, że zazwyczaj mówił o tym z rozżaleniem, bardzo rzadko wypowiadając jej imię, wręcz unikał tego tematu i za każdym razem wypowiadał tylko te trzy słowa. Syriusz wiedział! Tak. To, ze wspominał ją tylko z czasów szkolnych, a potem mówił, że zdarzało im się kłócić, ale kochali go do tego stopnia, że oddali za niego życie.
- Z kim?
Draco obserwował przyjaciela z niepokojem. Wiedział jak czuły jest na wspomnienia rodziców, a matki w ogóle nie znał, i nie wiedział w co wierzyć. Najlepiej jeśliby potwierdził to któryś z huncwotów, bo tylko im chłopak ufał. Z nich jednak pozostał tylko Remus Lupin. Westchnął cicho i pociągnął wybrańca za rękaw, każąc mu tym samym usiąść. Na szczęście posłuchał. Smok podał mu niewielką magiczną kulę, na co Złoty Chłopiec zareagował niewielkim uśmiechem. Grunt, że szczerym.
- Nikt nie wie, ale wiadome jest, że jesteś synem Jamesa. Na początku miał wątpliwości, gdy tylko się dowiedział chciał zrobić testy, ale gdy cię zobaczył stwierdził, że to i tak nic nie zmieni. Ostatnio żalił się na swoją głupotę twierdząc… Chwila, jak on to powiedział…? „ On jest huncwotem z krwi i kości, gdybyś go zobaczyła… Tylko oczy ma jej, ale nabrały innego sensu… - zatrzymała się w zamyśleniu- ... zabiorę go tutaj jak zdecyduje się sprzeciwić lordowi, poznasz go, stworzymy mu rodzinę siostrzyczko” .
Harry miał wrażenie, ze po policzku Ariany popłynęła pojedyncza łza, ale nie mógł być tego pewny, bo już po chwili mokry ślad zniknął i wydawał się tylko złudzeniem.
- Brakuje mi go, tych jego dowcipów, wiecznego optymizmu. Nawet gdy był załamany twoją nieobecnością, tym, ze go nie pamiętasz, potrafił wszystkich doprowadzić do śmiechu.
Młodzi chłopcy uśmiechnęli się do siebie. Potter ścisnął mocniej magiczną kulkę i spojrzał w oczy ciotce.
- Jak.. Jak ona zginęła? Znaczy się .. moja matka?
Wypowiedzenie ostatnich słów przyszło mu z dziwną trudnością, ale przecież Lili nadal była jego rodzicielką, oddała za niego życie. Musiał przeboleć fakt, że zraniła ojca. Było mu o tyle łatwiej, że nie zdążył jej poznać.
- Po tym jak James odmówił po raz trzeci, Voldemort powiedział mu prosto w twarz, że Evans go zdradza. Wybacz, ale nie powiem, że była Potterem. Po tym on i Liliane coraz częściej się kłócili. Twój ojciec chciał jej ciebie zabrać i przynieść tutaj, żebyś wychowywał się wśród swoich nie nękany przez gazety i nienazywany „wybrańcem”. Znał przepowiednię i naprawdę pragnął, żeby ona ciebie nie dotyczyła. Ale .. Ona mówiła, że to dla większego dobra, że musisz go pokonać. Kolejny piesek, a raczej suka , Dropsa.- Słychać było w jej głosie zirytowanie, a Harry miał wrażenie, że będzie musiał się do tego przyzwyczaić. Wywrócił oczami, czym doprowadził Draco do cichego śmiechu. Obaj myśleli o tym samym.. :„Złoty Piesek Gryfindoru”. Tymczasem królowa kontynuowała. – Kiedy Voldemort przyszedł po raz kolejny, James stwierdził, że nie obchodzi go jego własne życie, ty masz przetrwać. Sam został potraktowany zmodyfikowanym zaklęciem, które nadal badamy, twoja matka dostała avadą chroniąc cię, przez co ty zostałeś z Nim połączony i ochroniony na całe życie przed uśmiercającym zaklęciem niewybaczalnym, możliwe, że przed innymi uśmiercającymi także, ale to jest niestety tajemnicą magii.
Harry wypuścił głośno powietrze. To dlatego Czarny Pan nie mógł go zabić za każdym razem, gdy mu odmawiał. Chciał go mieć przy sobie, bo był niezniszczalną tarczą. „Można strzelać we mnie Avadami, a ja i tak przetrwam.. Można mnie niszczyć stopniowo, dopóki sam nie wybiorę śmierci”
- Zmodyfikowane zaklęcie?
Głos Dracona wyciągnął wybrańca z zadumy.
- Tak.. – Ariana westchnęła przeciągle. – Rzadkie zjawisko jeśli chodzi o zaklęcia niewybaczalne. Do tej pory udało się to tylko trzem czarodziejom. Lordowi, Gryfindorowi i Sliterinowi. Być może Voldemort zrobił to nieświadomie, ale od szpiega wiem, że od dawna to planował. Z innymi zaklęciami jest łatwiej. Wystarczy zamienić jakąś literę lub przekształcić brzmienie słów, by wywołać bardziej brutalny efekt, lub tylko iluzję czaru. Zdarza się, że przez to całkowicie zmienia się znaczenie zaklęcia i jego przeznaczenie.
- To dlatego Hermiona tak dokładnie akcentuje każdą sylabę... – powiedział cicho Harry, przywołując szkolne wspomnienia.
- Zdaje się, że mówisz o swojej przyjaciółce, mugolaczce… Prawdopodobnie wie jakie są skutki przekształceń zaklęć, jeśli naprawdę czyta tyle książek, jak mówił James. Może być jednak tak, że stara się wszystko zrobić perfekcyjnie.
Widząc rozbawienie w oczach Smoka wywróciła oczami.
- Chodzi o to, że chce się dopasować do magicznego świata, nie odstawać od innych, a jednocześnie być sobą.  Podczas gdy urodzonemu  magicznej rodzinie czarodziejowi, praktyka wychodzi z łatwością, to mugolacy muszą dużo ćwiczyć zanim opanują jakieś zaklęcie.
- Co nie zmienia faktu, że jest kujonką..
Mruknął Draco, za co został obdarowany kuksańcem w bok. Ale nawet Harry musiał przyznać mu rację. Czasem miał dość tej maniakalnej nauki, ciągłego przesiadywania w książkach. Może i dawało to dodatkowe zabezpieczenie, bo w końcu znało się więcej zaklęć, ale po co, skoro niewiele z tego można użyć.
- Być może trochę przesadza..
Ariana próbowała bronić dziewczynę, ale spotkała się z powątpiewającymi spojrzeniami. Westchnęła więc teatralnie.
- Jeśli chodzi o to zaklęcie na twojego ojca Harry. Teraz miało podobny  skutek, nawet jeśli rzucający tego nie chciał. James leży w szpitalu podłączony do mugolskiej aparatury. Nikomu, nawet mi, nie pozwalają tam wchodzić, ale wiadome jest, że żyje. Nie wiadomo tylko, kiedy będzie zdolny do użytku... Co do Syriusza, zasłona zmieniła zastosowanie zaklęcia, co jest dość dziwne i też wprowadziła go w stan śpiączki, nie jest podtrzymywany przez żaden sprzęt, po prostu śpi, ale nie wiadomo kiedy się obudzi.
Chłopcy otworzyli szerzej oczy. Przez kolejne chwile słuchali o skutkach obu Avad. Gdy już zaczynało się ściemniać z zadowoleniem podnosili się z sofy. W końcu Łapa i Rogacz żyli, kiedyś będą mogli ich zobaczyć, porozmawiać… Nie liczył się czas. Ważne, że w końcu się obudzą.. .
Zamierzali otworzyć drzwi prowadzące na korytarz, gdy dotarł do nich jeszcze głos królowej.
- Jeszcze jedno…
Powoli odwrócili się w stronę kobiety unosząc wyczekująco brwi.
- Z racji tego, że zaklęcie zapomnienia przestało działać, Remus Lupin będzie mógł przybyć do Ville…
Młodzieńcy, mimo mroku, zauważyli delikatny rumieniec na twarzy Arii, gdy wymawiała imię profesora. Spojrzeli na siebie jeszcze bardziej uradowani, a gdy weszli już do swojego dormitorium, zajęli się poszukiwaniem informacji na temat ich przynależności. Tytan? Nekromata? Trzeba zgłębić się w ich rolę…
-------
AquaLima, możemy pisać kiedy chcesz. ;*
Myszka, po raz kolejny dziękuję. ;*

-------

 Wiem, że mało akcji, ale nie mogłam się powstrzymać.

1 komentarz:

  1. Syriusz żyje? 0.0
    Mam nadzieje, że niedługo sie obudzi, bo uwielbiam jego postać :D
    Jak Lil mogła coś takiego zrobić Jamesowi?
    I jeszcze ta zmodyfikowana Avada...
    Nie moge się doczekać co będzie dalej :)
    pozdro,
    olciaa

    OdpowiedzUsuń