5 stycznia 2013

Rozdział 8: "Lupin nam tego nie daruje"



- Zeus, rusz się! Spóźnimy się na zajęcia. Lunio nas za to zabije.
Draco był naprawdę zniecierpliwiony. Już od tygodnia byli w zamku i szkolili się na wojowników. Dowiedzieli się, że niewiele różnią się swoją Magią. Tytan panował nad biała i czarną magią, białą bronią, jak i innymi mugolskimi sposobami walki, co w połączeniu z czarami wywoływało niesamowity efekt. Potrafili też panować nad umysłem i rozmawiać ze zwierzętami. Harry dowiedział się, że to dlatego zna wężomowę, choć zazwyczaj jest ona przywilejem nekromantów, którzy potrafili to samo, co tytani, jednak lepiej radzili sobie z eliksirami i oczywiście z czarną magią, niektóre białe zaklęcia mogły im nie wychodzić, a ze zwierząt panowali tylko nad tymi mrocznymi. Reszta też za bardzo się nie różniła. Wszyscy musieli nauczyć się panować nad każdą dziedziną magii i pracować nad  nią podczas mugolskich treningów. Czasem zabawnie wyglądało, jak ktoś walił w bokserski wór pięściami otoczonymi kolorową poświatą. Różnica polegała na tym, że Tytani i Nekromaci byli „mistrzami” w każdej dziedzinie, a moc innych przelewała się w większości na jedną konkretną. Tak więc,  Biały Rycerz radził sobie z mieczem i inną podobną bronią doskonale, dołączając magię. Pogromca Żywiołu, mimo wielkich predyspozycji do panowania nad każdym zaklęciem, zajmował się raczej ogniem, wodą, powietrzem, ziemią i energią. Podczas gdy im wychodziło to nawet bez użycia inkantacji, reszta musiała ostro ćwiczyć. Wreszcie Herosi. Mistrzowie łączenia magii i boksu, karate, innych rodzajów walki czy nawet tańca. Najgorsze było to, że Harry i Draco musieli opanować to wszystko w ciągu jednych wakacji... No, przynajmniej większość.
Przez ostatnie dni, od kiedy Remus przybył do Ville (dzień po rozmowie z Arianą), ostro trenowali, korzystając z portali czasowych, zmieniaczy czasu, czy nawet zatrzymywali czas, aby mogli więcej się nauczyć. W końcu mieli tylko dwa miesiące, podczas gdy inni mieli na to cztery lata. Dowiedzieli się, że osoby, z którymi dzielili salon, pojadą z nimi do Hogwartu i dlatego również mieli przyspieszony kurs.
Dotąd również toczyła się ich farsa. Po mistrzowsku udawali, że są parą, często wprowadzając tym innych w zakłopotanie. Tylko Aria i Remus wiedzieli o co chodzi. Ich nauczyciele domyślali się, że to żart, ale chłopcy nie byli pewni, kto jest tego pewny. Coraz bardziej bawiła ich ta sytuacja. Draco wciąż wpatrywał się w Kirę tymi swoimi maślanymi oczkami, ale Ignis nie domyśliła się, że mu się podoba. Harry czasem miał wrażenie, że Angel, którą wszyscy nazywali Viperą, odkryła ich intrygę. Blaise, nazywany Devilem, zdawał się to ignorować, i na zaczepki Damona, mrocznego Setha, zawsze wywracał oczami.
- Już idę! Daj się człowiekowi ubrać, Ares.
Blondyn sapnął cicho i oparł się o ścianę wpatrując się w zegar. Uśmiechnął się na wspomnienie jednego z wieczorów, na którym wymyślono im przezwiska.


- Daj tej ognistej !
Seth wyrwał butelkę z rąk siostry i wypił jej zawartość do końca.
- Swoją drogą.. dlaczego Vipera?
Czwórka przyjaciół spojrzała na ciemnowłosego, który leżał z głową na kolanach Draco. Obaj wpatrywali się w nich z zaciekawieniem.
- Pozwólcie, że pan ciemności wam odpowie...-Damon stanął na stole kłaniając się nisko przed „parą”. Wskazał dłonią na Angel.- Ta oto moja wspaniała siostrzyczka jest rodowitą żmiją, jakby powiedział nasz siedzący obok mroczny blondas, jest iście ślizgońska, aż za bardzo, jeśli mam być szczery.- Brunetka zmierzyła go czujnym wzrokiem, po czym wzruszyła ramionami sięgając po swoją szklankę z trunkiem- ukłoniłabyś się przed widownią kobieto – dodał zirytowany Black, na co siostra wystawiła mu język- Jak zaprzeczycie temu, ze jest żmiją, od razu uduszę. Pan ciemności to ja, dlatego Seth.- ponownie się ukłonił, aż za nisko, bo zachwiał się i gdyby nie pomocna ręka Blaise’a, spadłby na podłogę.
- Wiesz, że gdyby upadł, byłby niezły ubaw?
Spytała przymilnie Vipera, a Damon posłał hogwartczykom porozumiewawcze spojrzenie. Po chwili chłopak kontynuował.
- Ta, oto piękna, czerwono włosa dama – prychnął cicho- jest maniaczką ognia, więc Ignis, niezaprzeczalnie.– Widząc spojrzenie chłopaka, Kira podniosła się i dygnęła lekko, po czym znowu opadła na sofę, z rozbawieniem obserwując kumpla- I nasz wspaniały Devil, no pokaż się Mistrzu- Zabini pokręcił głową z niedowierzaniem po czym stanął obok Damona na stole i ukłonił się- Mistrz, bo jest mistrzuniem..
- Jak czegoś ten pacan potrzebuje… nie otworzę mojego zapasu alkoholu.
Seth jęknął z bólem, po czym dodał.
- .. A Devil, bo jest czarny, jest istnym szatanem no i jak przywali .. nie chcecie wiedzieć..
Po chwili obaj ponownie zasiedli na swoich miejscach rozkoszując się rozgrzewającym płynem.
- Ty Harry ciskasz gromami z oczu jak się wściekniesz, więc będziesz Zeusem. Nasz pan i władca..
Ignis zachichotała wymawiając te słowa..
- Myślałem raczej o Apollo.. wiesz.. szybka śmierć, niszczenie i te sprawy..
Damon wyglądał zabawnie, gdy był zamyślony.
- Może mieć przecież dwie ksywki, nie?
Spytała Angel, wyraźnie znudzona. W rzeczywistości tylko grała, bo po chwili spojrzała na Draco z drapieżnym uśmiechem.
- Jeśli on nie będzie Aresem, to ja idę się utopić..
Powiedziała z takim przekonaniem, że wszyscy zadrżeli, mimo, iż wiedzieli, że to tylko żarty.
- Bóg wojny.. nieźle mała, to do niego pasuje..
Dodał Devil już pijany i powoli przysypiający.


- Już jestem.. coś ty taki zamyślony?
Harry przeczesał włosy palcami, patrząc na przyjaciela.
- Nic, nic Apollo..
Mruknął uśmiechając się przy tym zadziornie. 
- Dobra... Idziemy, Lupin nam tego nie daruje…
Powiedział ze zrezygnowaniem Potter, a Malfoy westchnął przeciągle.
- Przecież mówię o tym od pół godziny…


- Harry! Draco! Ruszcie się do cholery! Jeszcze tylko dziesięć kółek! No ruchy!
Chłopcy spojrzeli na siebie z minami męczenników i przyspieszyli lekko rozpoczynając kolejne okrążenie. Z tego co wiedzieli tylko oni i bliźniaki mieli łączone lekcje, a to i tak nie wszystkie. Właśnie szykowali się do lekcji z białą bronią, co zawsze poprzedzała sadystyczna rozgrzewka. Profesor przywiązywał ogromną wagę do poziomu fizycznego, jaki reprezentowali jego uczniowie, a chłopcy mogli się tylko cieszyć, że nie byli Rycerzami, bo oni podobno mieli jeszcze gorzej.
Kiedy w końcu skończyli rozgrzewkę, dosięgli do mieczy i uczyli się kolejnych ruchów. Potem jak zwykle zaczynali  ćwiczyć je, walcząc z profesorem, a na koniec łączyli wszystkie poznane ciosy i ruchy obronne w walce ze sobą. Tą cześć obaj nastolatkowie uwielbiali.
Kolejną lekcją była mugolska walka. Udawali, że ze sobą walczą, wykonując uniki, skłony, wykonując kopniaki, salta czy inne triki gimnastyczne, mogące zaskoczyć przeciwnika. Co jakiś czas zmuszani byli do otoczenia własnych ciał magiczną poświatą. Skoncentrowanie na obu czynnościach nie zawsze im wychodziło.
Potem panowanie nad zwierzętami, oddzielnie. Lekcja eliksirów z czwórką nierozgarniętych wojowników. O tak, potrafili doprowadzić do szału, wysadzić pomieszczenie albo wymyślić coś, czego nawet Wesley’owie by się nie powstydzili. Magia umysłu była dla każdego osobno, chyba ze względu na potrzebę całkowitego, wewnętrznego wyciszenia. Opanowanie magii nie było trudnym przedmiotem, szczególnie, że była ich tylko dwójka, a Draco i Harry mieli wspaniałego nauczyciela. Remus uczył ich rozszerzonej wersji OPCM’u, pokazując najróżniejsze aspekty ich mocy. Na koniec zostawała Czarna Magia, co przychodziło obu chłopcom z niezwykle przerażającą łatwością. Taki schemat powtarzał się codziennie.


- Ja już nie mogę, nie mam siły.
Jęknął Ares wlokąc się za Harrym na sofę. Tym razem to on położył głowę na kolanach chłopaka.
- Moje delikatne ciałko rozpada się na małe kawałeczki…
- Och zamknij się..
Mruknął w końcu Potter, podirytowany zachowaniem przyjaciela.
- Pierwsza kłótnia przedmałżeńska..
Powiedział przesłodzonym głosem Seth opadając na fotel naprzeciwko pary.
- To już dziesiąta .. zacznij liczyć durniu..
Powiedziała jego siostra z rozbawieniem po czym spojrzała wyczekująco na chłopców. Draco wychwytując jej spojrzenie poderwał się i usiadł na kolanach Harry’ego z udawanym smutkiem.
- Ale nadal mnie kochasz, prawda?
Złapał jego koszulę, na co Zeus prawie się zakrztusił. Opanował jednak ten odruch i pogładził blondyna po policzku. Przez chwilę miało się wrażenie, że się pocałują, jednak gdy ich usta dzieliły centymetry, wybuchli śmiechem.
- Nie wierzę... oni serio się nabrali...
Wyjęczał wśród śmiechu Apollo, spychając z kolan ciężar.

-------
AquaLima, Myszka, dzięki za pomoc.

olciaa, obawiam się, że w najbliższym czasie Syriusz nie odegra zbyt dużej roli w opowiadaniu, jednakże staram się wpleść Huncwotów mocniej w akcję, gdyż również ich uwielbiam.

1 komentarz:

  1. Hmmm...
    Nie wiem czy powinnam powstrzyywać odruch wymiotny czy ubolewać, że nasi Bogowie nie wymienili śliny :D
    Stanął mi przed oczami taki realistyczny obraz...
    Uwielbia walki mieczami więc liczę na jakiś zapierający dech w piersiach opis w przyszłości :)
    A co do Huncwotów to już nie mogę się doczekać!
    Czekam na NN
    olciaa

    OdpowiedzUsuń