23 czerwca 2013

Rozdział 20: Pożegnanie królowej



Czwórka gryfonów weszła do Wielkiej Sali i usiadła przy stole Slytherinu, wywołując przy tym falę oburzenia ze strony domowników. Usiedli obok kadetów po dwóch stronach stołu, a Chris, już tradycyjnie, przy Angel, pozwalając jej się tulić.
- Czy ty zawsze z rana jesteś niedopieszczona?
Spytał nagle Harry, znużony grzebiąc w swoim talerzu, który nagle pojawił się obok niego. Gdy dziewczyna kiwnęła głową, zaśmiał się cicho.
- Twój chłopak będzie miał jak w raju, poranne tulenie to podstawa, potem tarmoszenie w czasie lekcji, pieszczoty po południ, znowu tulenie, tarmoszenie i pieszczoty w nocy. Zostań moją dziewczyną.
Powiedział, jakby z desperacją. Widać było, że jest między snem a jawą. Draco spojrzał na przyjaciela z obawą.
- Alexis, sprawdź, czy nie ma gorączki. Jak ja zacznę się wychylać, zauważą i trzeba będzie wymyślić jakieś małe kłamstewko.
Lima, choć trochę niechętnie, dotknęła czoła i ze zdziwieniem odkryła, że Harry szybko się od niej odsunął, nie pozwalając na jakikolwiek kontakt. Dopiero widok krwi na placach uświadomił jej, co może się dziać. Dyskretnie pokazała palce innym kadetom, po czym podniosła się i udając, że wszystko w porządku, złapała chłopaka za ramię. Reszta podążyła za nią. Nikogo już to nie dziwiło, a przynajmniej starali się tego nie okazywać. Damon pomógł nieść na wpółprzytomnego chłopaka do Pokoju życzeń, a gdy rzucili go na łóżko, ten szybko wstał z wściekłością wypisaną na twarzy.
- Gadzina pożałuje.
Mryknął tylko i odruchowo potarł bliznę. Angel podeszła do kuzyna i wytarła krew z jego czoła.
- Co widziałeś?
Spytała. Ignis objęła przyjaciela od tyłu, a reszta rozsiadła się dookoła, tworząc ciasny krąg wokół przyjaciela.
- To co zawsze. Tortury, gwałt, śmierć. Tym razem zabijał osobiście, stąd to całe zamieszanie.
Powiedział jeszcze trochę nieobecnym głosem.
- Zjadłbym coś.
Dodał. W pomieszczeniu szybko pojawiło się śniadanie dla całej ósemki, a po kilku minutach Harry na nowo przysnął.
- To się już robi niebezpieczne. Połączenie go zabija.
Mruknął Blaise sprawdzając zaklęciem stan ciemnowłosego.
- Jego umysł jest dla mnie zamknięty, dla Voldemorta też. Nie rozumiem dlaczego nadal ma wizje.
Damon wyglądał na podłamanego całą sytuacją.
- Może dlatego, że nie czuje się do końca bezpieczny, więc magia Lorda, która w nim jest, pozwala na ingerencję?
Zasugerowała Bella, na co wszyscy spojrzeli na nią zamyśleni.
- To ma sens.
 Mruknął Draco.
- Nie, to nie ma sensu. – Wyszeptał Harry wtulony w poduszkę. Zaskoczone piski rozbawiły trochę młodzieńca.- Jestem połączony z Lordem przez nieznaną mi magię i dopóki nie odkryję o co w tym chodzi, nie będę mógł kontrolować wizji. Tyle. Żadnego strachu, niepewności, natłoku myśli czy presji. Nie sprowadzajcie wszystkiego do emocji. Podchodźcie do tego profesjonalnie. A teraz dajcie spać. Do wieczora jeszcze daleko, a ja chcę odpocząć zanim pożegnamy królową.
- Christopher.. Musiałeś go wołać?
Spytał Blaise widząc wchodzącego do pomieszczenia Huncwota. James obrzucił go tylko surowym spojrzeniem, pod którym czarnowłosy się skulił po czym podszedł do syna i zaczął do niego mówić. Niewielu  rozumiało słowa, które wypowiadał. Tylko Alexis mogła odróżnić niektóre, rozpoznając w tym starożytny język tytanów, którego ona jeszcze do końca nie znała. Draco zaś doskonale znał treść przekazu. W końcu tyle razy już to słyszał… Po chwili Harry wydał z siebie cichy jęk.
- Dajcie wody, zaraz się obudzi.
Rogacz nie przestawał mówić do dziedzica. Nastolatek z każdą chwilą się uspokajał, a z jego blizny przestawała lecieć krew. Co dziwniejsze, zaczynała wracać do ciała Pottera.
- Teraz chłopcze, powiesz, co jest grane.
Zeus jęknął słysząc ojca i usiadł powoli, czując się już o wiele lepiej.
- To co zawsze.
- Nie oszukasz mnie synu. Może nie przebywałem z tobą tak długo jak bym chciał, ale znam cię dobrze i wiem, że coś jest nie tak. Powiesz mi teraz co się dzieję albo pozwolę sobie wejść do twojego umysłu.
- Nie mógłbyś..
- Założysz się? Potrafię przebić bariery Damona, to z twoimi nie dam rady?
Black jęknął świadomy swojej porażki, pokazując tym samym, że Harry powinien się poddać.
- On… pokazuje mamę… jak ją… no wiesz… on i śmierciożercy… a ona… nie protestowała. Ja… Im dłużej z tym walczę, tym obrazy są wyraźniejsze. On naprawdę się stara, żebym… żebym uwierzył, że nie jestem twoim synem.
- Harry…
- Wiem, że to ty jesteś moim ojcem. Nawet, jeśli nie biologicznym… nikogo innego nie uznam.
- Wierzysz, że mógłbym nim nie być?
- Z tego co.. widziałem, z nią wszystko było możliwe. Mogła przecież rzucić zaklęcie adopcyjne.
- Tak, mogła..
- Czyli tego nie sprawdzałeś?
- Po co? Zawsze będziesz moim synem.
Harry uśmiechnął się z ulgą i wtulił w ojca. Dracon rzucił się na łóżko, kładąc się obok Potterów i wyszczerzył się jak szalony.
- Uwielbiam to.
Mruknął rozbawiony, gdy wraz z Zeusem zaczęli się nawzajem spychać z materaca. Dopiero po dłuższej chwili zdołali się uspokoić.
- Co powiedział pan Harry’emu?
Spytała Alexis, wyraźnie zaciekawiona. Reszta również była tym zaintrygowana.
- Opowiedziałem o Mrocznym Aniele. I proszę, nie pan, jestem James. Dlaczego wszyscy chcą mnie tytułować?
- Mam ten sam problem.
Mruknął Harry wraz z Chrisem, który usiadł na kolanach wuja.
- Wyglądacie przesłodko, ale teraz pozwólcie, że zajmę się naszym Jeźdźcą.
Snape pojawił się z nikąd i podszedł do Zeusa by podać mu eliksiry.

Hermiona z zaniepokojeniem rozejrzała się po Wielkiej Sali. Była sobota, więc chyba nie powinna się dziwić, że Harry odpuścił sobie posiłek. Ostatnio jednakże, każda jego nieobecność                               sprawiała jej ból. Kochała tego rozczochranego chłopaka jak brata, ale przez własną głupotę, straciła jego zaufanie. Najgorsze jednak było to, że nie miała jak przeprosić. Za każdym razem, gdy próbowała się do niego zbliżyć w Pokoju Wspólnym, jego nowa obstawa warczała na nią lub odwracała uwagę Pottera. Podczas posiłków siadał przy stole Ślizgonów lub wśród pierwszaków i to ich obdarzał głupimi pomysłami. Zazdrościła im. Czasem udało jej się usłyszeć o czym rozmawiają i nie potrafiła ukryć uśmiechu. Harry wydawał się szczęśliwy, beztroski, jakby pogodził się ze śmiercią Blacka. Zyskał nową rodzinę, ale ona już do niej nie należała. Dobrowolnie się odłączyła. Ron nie miał lepiej. Mimo, że mieszkał razem z Harrym w dormitorium, nie potrafił się do niego zbliżyć.

Chris westchnął cicho spoglądając na zniecierpliwionych nastolatków.
- Dowiedziała się, że coś kombinujemy. Nie daruje nam.
Mruknął, a Zeus zaczął lamentować wywołując tym śmiech pozostałych. Narzekanie Pottera nie miałoby pewnie końca, gdyby nie fakt, że usłyszeli głos Jamesa w swoich głowach, potwierdzający przybycie do Wielkiej Sali królowej.
- Dobra. Robimy okrojoną wersję. Znacie piosenkę, nie?
Harry wyszczerzył się zadziornie wymawiając te słowa.
- Jasne.. nadal nie mogę uwierzyć, że ty i Damon sami to napisaliście.
Angel z rozbawieniem pokręciła głową.

Drzwi Wielkiej Sali otworzyły się i do pomieszczenia powoli wkroczyła dwójka uczniów. Kira i Blaise, zamiast usiąść przy stołach, ze spuszczonymi głowami kierowali się w stronę stołu nauczycielskiego, przy którym siedziała również Ariana. Nagle unieśli głowy. Ledwo zauważalnie wyjęli różdżki i poruszali ustami szepcząc zaklęcia. Podłogę zaczęła ścielić mgła, w której uczniowie zniknęli. Zaczęły rozbrzmiewać dźwięki bębnów, wybijające rytm. Gdy mgła zaczęła opadać, Ignis ubrana była w mugolski strój i manewrowała dwoma kijami, na których końcach palił się ogień, Blaise zaś, w jednym ze swoich najlepszych strojów machał krótkimi mieczami. Stojąc naprzeciwko siebie sprawiali wrażenie, jakby na kogoś czekali i tworzyli korytarz.
Drzwi ponownie się otworzyły i wbiegli przez nie bliźniacy. Gdy zaczęły się stoły, podskoczyli i zrobili salto, potem kolejne, następne –podwójne. Będąc w powietrzu wykonywali kopniaki, a lądowali z niezwykłą gracją, by ponownie podskoczyć, wymierzyć kopniaka niewidzialnemu przeciwnikowi lub zrobić półobrót  lub cokolwiek wymyślili. Swoją drogę przez Salę zakończyli, lądując w szpagacie i unosząc ręce do góry, by złapać kopie narzędzi kolegów. Kręcąc swoją bronią, bo tak można by to nazwać, tworzyli wokół siebie magiczny wir, który wypełnił całą salę niesamowitą poświatą i barwami.  Gdy wszyscy zdążyli już wyjść z pierwszego zachwytu do Sali wleciał ognisty feniks, na którym siedziała Angel. Za nimi ciągnęły się iskierki, dodające do całego obrazu jeszcze więcej magii. Wylądowała by uklęknąć przed królową. Gdy jej kolano dotknęło podłogi do pomieszczenia weszli Harry, Chris i Draco. Sunęli, nie dotykając podłoża.

To jeden krok, a tak wiele konsekwencji,
Uważaj ziom, bo ten stan mocno kręci.
Jeden krok, a tak wiele do stracenia,
Ty pilnuj się, bo ten stan mocno zmienia.*

Po Sali rozległy się głosy kadetów, idealnie zsynchronizowane, melodyjne.

Jeden krok, a tak wiele konsekwencji,
Uważaj ziom, bo ten stan mocno kręci.
Jeden krok, a tak wiele do stracenia,
Ty pilnuj się, bo to zmienia.*

Dzieci Pottera podeszły pod stół nauczycielski i kłaniając się, podali po białej róży Arianie, która uroniła maleńką łzę. W Sali była cisza. Wszyscy wpatrywali się w to wszystko  oniemiali. Nagle rozległ się głos wszystkich mieszkańców Ville, którzy zostali o tym poinformowani ( i oczywiście byli w zamku) oraz ślizgonów.
Wypij życie, aż do dna i nie uroń kropli
bilans musi być na plus, nie ma innej opcji**

Uczniowie bili brawo, kadeci podeszli do królowej by się z nią pożegnać, a Wielka Sala powoli wracała do swojego zwykłego stanu.

-_-_-_-_-_
* Bob One- Jeden krok
** Starszy- Życie

_____________________
Brak Bety

 



5 komentarzy:

  1. Uau!
    Długo czekałam na ten rozdział, ale powiem tak... Opłacało się!
    Czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z Yasri...
    Rozdział jej ekstra.
    A tak na marginesie...
    "Książę ulicy" jest zawieszone, czy nie???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest zawieszone. Rozdział powoli się pisze. Na początku informowałam, że tamten blog będzie aktualizowany nieregularnie w dużych odstępach czasowych ze względu na mojego lenia. Niedługo coś się pewnie tam pojawi.

      Usuń
    2. To super! Masz duży talent i Twoje oba opowiadania są fantastyczne, szkoda tylko, że rozdziały są tak rzadko :(

      Mona

      Usuń